Pielęgnica Meeka Cichlasoma meeki (Brind, 1918)
(Przedruk elektroniczny za zgodą PZA z czasopism "Akwarium" nr.
3/88, 2/92)
Waldemar Labocha
Pielęgnica Meeka jest jedną z bardziej
popularnych i zarazem jedną z piękniejszych pod względem kolorystyki i zachowania się
ryb akwariowych. Interesujący jest zwłaszcza okres przygotowania się ryb do tarła,
samo tarło i sposób wychowywania narybku. Ryba ta, sprowadzona została do Polski
prawdopodobnie około 1920 roku ("Akwarium" nr 13/2/71). Żyje w wodach
Gwatemali, Meksyku (Jukatan) i Gujany. Należy do rodziny pielęgnicowatych (Cichlidae).
Ciało jej jest wysokie, bocznie mocno ścieśnione, głowa
duża. Płetwy: grzbietowa, odbytowa i ogonowa - wysokie, a piersiowa i brzuszne
wydłużone. Barw ciała jaskrawa - z przewagą kolorów niebieskoszarego i
krwistoczerwonego. Wzdłuż ciała przebiega ciemny pas, tworzący się z szeregu
nieregularnych plam, z których jedna, większa, znajduje się pośrodku ciała, a druga,
nieco mniejsza, tuż przed płetwą ogonową, tworząc niejako zakończenie pasa. Nieco
jaśniejsze plamy tworzą siedem poprzecznych pręg, których największą intensywność
zaznacza się w okolicach grzbietu i zanika poniżej pasa biegnącego wzdłuż ciała.
Szczęka dolna, podgardle i brzuch - intensywnie czerwone, zwłaszcza samca lub obu ryb w
okresie godowym. Powyżej znajduje się szereg nieregularnie rozrzuconych, mieniących
się niebiesko plamek - są to zabarwione na ten kolor pojedyncze łuski. Na każdej z obu
płetw skrzelowych znajduje się czarna plama obrzeżona mieniącą się perłowo
obwódką. Płetwa grzbietowa obrzeżona jest kolorem czerwonym, a płetwa ogonowa i
odbytowa kolorem czarnym. Na promieniach tych płetw znajdują się jasnoniebieskie i
jasnoczerwone, równo ułożone plamki, z tym, że na płetwie odbytowej jest ich najmniej
(na końcu płetwy), a większa powierzchnia pokryta jest kolorem czerwonym.
Promienie płetw brzusznych zabarwione są na przemian
kolorem czarnym, czerwonym i niebieskim. Płetwy piersiowe są przezroczyste i nie
posiadają charakterystycznych dla innych płetw barwnych plamek. Obwódka oczu obrzeżona
jest czarnym półksiężycem, mieniącym się kolorem jasnoniebieskim.
Samiec jest nieco większy i smuklejszy. Płetwy -
grzbietową i odbytową, ma wydłużone. Jest też intensywnie ubarwiony. Samica -
mniejsza, bez wyraźnego wydłużenia płetw, skromniej ubarwiona (z wyjątkiem okresu
tarła), z uwydatnionym brzuszkiem. Ryby różnią się budową pokładełek. Hodowla tych
ryb nie nastręcza trudności, o ile zapewni się im odpowiednie warunki. Pomimo, że ryby
te należą do rodziny pielęgnicowatych, a więc do tej rodziny, której większość
gatunków odznacza się agresywnością w stosunku do innych ryb, mogą one żyć z
powodzeniem z innymi gatunkami. W moim akwarium (120 l) żyły razem z kiryśnikiami
czarnoplamymi, pielęgnicami cytrynowymi, molinezjami, a nawet okresowo z welonami. Nigdy
nie zauważyłem agresywności i charakterystycznego dla pielęgnicowatych obgryzania
płetw. Dopiero tuż przed tarłem dobrana para odpędzała z wyszukanego miejsca inne
ryby, a zwłaszcza ryby swojego gatunku.
Akwaria do hodowli tych ryb powinny być duże, ponieważ
dorastają one do dość znacznych rozmiarów (12 cm), obsadzone dużymi i mocnymi
roślinami (Cryptocoryne, Echinodorus), wzmocnione przy korzeniach kamieniami.
Nieodzownym elementem zbiorników dla Cichlasoma meeki
są naturalne kryjówki i groty zbudowane z kamieni granitowych, piaskowców itp. (nie
można używać kamieni wapiennych, gdyż wpływają one na odczyn i twardość wody). W
grotach tych ryby chętnie przebywają i ukrywają się. Najodpowiedniejsza jest
temperatura w granicach 22°C do 26°C (optymalna 24°C), twardość około 8°n, a odczyn
około 7 pH.
Dorosłe ryby karmimy przede wszystkim pokarmem żywym:
rozwielitkami, oczlikami, rurecznikami, siekanymi dżdżownicami, larwami komarów,
wodzienia itp. Wiemy jednak, jak trudno jest o taki pokarm w miesiącach zimowych. Dlatego
też należy zastępować pokarmy żywe pokarmami zastępczymi, nie odbiegającymi zbytnio
pod względem wartości od pokarmów żywych. Na podstawie doświadczeń (nie tylko w
stosunku do Cichlasoma meeki) przekonałem się, że odpowiednie pokarmy zastępcze
w 100% zastępują pokarm żywy w okresie zimowym, czego dowodem jest dobra kondycja ryb i
chęć przystępowania do tarła już w lutym. Moje ryby karmiłem od połowy
października do marca jedynie skrobanym, chudym mięsem wołowym lub wieprzowym, z
dodatkiem "Vibovitu" ,wątrobą wieprzową, wołową lub z drobiu - w stanie
świeżym lub suszonym, suszonym sercem wołowym lub cielęcym, mrożonymi tami z ryb
(dorsz, błękitek), również z dodatkiem "Vibovitu", a ponadto siekanym
makaronem domowej roboty, gotowanymi płatkami owsianymi i gotowanym żółtkiem jaja
kurzego. Suszonymi rozwielitkami karmiłem sporadycznie i tylko dla urozmaicenia rybom
pokarmu. Zauważyłem że najmniej chętnie przyjmowanym pokarmem spośród wymienionych,
jest t rybny. Karmienie tymi pokarmami stwarza jednak akwaryście sporo kłopotów w
postaci dużego zanieczyszczenia wody - a z tym związany obowiązek częstej wymiany
przynajmniej połowy wody na świeżą, odstałą.
Do tarła wybrałem parę w wieku około roku, samoczynnie
dobraną spośród ośmiu sztuk. Przygotowałem dla nich akwarium 90 l. uprzednio umyte
dokładnie solą kuchenną i równie dokładnie wypłukane. Dno wyłożyłem żwirkiem o
granulacji od 1-5 mm. Warstwa żwirku wynosiła około 7 cm. W tak przygotowanym akwarium
umieściłem dwie wyrośnięte żabienice, u nasady zabezpieczone kilkoma kamieniami.
Wodę lekko zakwasiłem kilkoma kroplami kwasu fosforowego do pH 6,8. Twardość wody
około 8°n, a temperatura wynosiła 26°C. Po odstaniu wody (dwa dni) wpuściłem do
akwarium wybraną parę. Przez dwa dni ryby szukały dogodnego miejsca do złożenia ikry.
Po znalezieniu płaskiego kamienia, tuż obok niego (w trzecim dniu), zaczęły kopać
dołek, który później służył larwom jako bezpieczne miejsce dojrzewania i miejsce
schronienia. W czwartym dniu ryby przystąpiły do czyszczenia kamienia. W efektowny
sposób, pyszczkiem, płetwami i brzuszkiem dosłownie wyszlifowały kamień na którym w
piątym dniu przystąpiły do składania ikry. W tym okresie ryby stałe się jeszcze
intensywniej ubarwione, a kolory i plamy na ciele stały się bardziej wyraziste. U obu
ryb pojawiły się pokładełka: u samca małe i cienkie, u samicy większe i grubsze. Po
złożeniu ikry ryby na zmianę "pełniły wartę" wachlując ją płetwami, co
doskonale dotleniało małe, żółtawe ziarenka. Przez ten okres ryby karmiłem
wyłącznie rurecznikami, unikając tzw. zepsucia wody, czyli rozmnożenia się różnego
rodzaju bakterii. W temperaturze 26°C wyląg następuje po około 60 godzinach i
natychmiast przenoszony jest do uprzednio przygotowanego dołka, gdzie przebywa pod
troskliwą opieką obojga rodziców. Narybek zużywa woreczek żółtkowy w ciągu 5-6
dni. Po tym okresie narybek zaczyna pływać, zazwyczaj gromadnie i pod opieką rodziców.
Pojedyncze rybki, chcące oddalić się od stada są natychmiast przenoszone w pyszczkach
z powrotem do grupy.
W tym okresie najtrudniejszą sprawą jest prawidłowe
karmienie narybku. Przez pierwsze dwa dni karmiłem rybki pantofelkami hodowanymi na
sianie, dokarmiając małymi dawkami mleka w proszku (dwa razy pantofelki i jeden raz
mleko w proszku), w trzecim dniu zacząłem karmić węgorkami, hodowanymi na bułce, z
dodatkiem "Vibovitu" urozmaicając pokarm mlekiem w proszku i ugotowanym na
twardo żółtkiem jajka kurzego, rozbełtanym w wodzie. Częstotliwość karmienia
pozostała ta sama, z tym, że żółtko i mleko podawałem na przemian co drugi dzień.
Węgorki podawałem dwa razy dziennie. Po dwu tygodniach w pobliskim stawie pojawiły się
drobne oczliki - wówczas zacząłem karmienie oczlikami i od czasu do czasu węgorkami,
co ryby bardzo chętnie spożywały. Po miesiącu rybki (choć nie wszystkie) osiągnęły
długość 1cm. Pojawiła się też ciemna plamka na środku ciała i lekko czerwone
obrzeżenia płetw - grzbietowej i brzusznej. Z jednego tarła uzyskiwałem przeciętnie
około 350 sztuk narybku.
Na zakończenie pragnę dodać, że ryba ta jest bardzo
wrażliwa na zatrucie wody. Dlatego też pokarm żywy należy kilkakrotnie płukać
(zwłaszcza rureczniki) przed karmieniem, a niezjedzone resztki natychmiast usuwać.
Konieczna jest też cotygodniowa wymiana części wody (około 1/3) i uzupełnienie jej
świeżą, odstałą, o tych samych parametrach, co woda w akwarium.
"Akwarium" 3/88
Czy pielęgnice Meeka są rzeczywiście łagodne?
Tomasz Cendry
W numerze 3/88 "Akwarium" Pan
Waldemar Labocha w artykule "Pielęgnica Meeka" przedstawił Meeki jak ryby
zgodne, nie obgryzające płetw innym rybom, mogące przebywać z powodzeniem wśród
innych gatunków spokojnych ryb. Zawsze uważałem pielęgnice za ryby agresywne, lecz
zachęcony artykułem Pana Labochy nabyłem parkę pielęgnic Meeka i wpuściłem je do
zbiornika z dorosłymi mieczykami Hellera, kiryśnikami czarnoplamymi, trzyletnim skalarem
(w akwarium znajdowały się też molinezje, tetra, zbrojniki niebieskie i kirysek - same
dorosłe okazy).
Dopóki pielęgnice były małe, zachowywały się bardzo
potulnie, lecz po upływie kilku miesięcy (nie było to w okresie tarła, którego
zresztą wcale nie było) zaczęły razem atakować inne ryby.
Poważnie uszkodziły płetwę ogonową skalara i zaczęły
kaleczyć mu brzuch. Zostawiając w spokoju ledwie żywego skalara zaczęły atakować
mieczyki. W ciągu trzech dni obgryzły im płetwy, a następnie uśmierciły je.
Po tym niemiłym zdarzeniu - poważnie wątpiąc w
łagodność pielęgnic - przeniosłem samca do mniejszego akwarium (w którym nie było
ryb). Samica bez partnera zachowywała się w miarę łagodnie. Natomiast samiec nie
widząc przeciwnika do walki zdemolował akwarium wyrywając wszystkie rośliny. Po kilku
dniach samiec stał się łagodny, więc przeniosłem go do poprzedniego, 100 l akwarium.
Natychmiast zaatakował powracającego do zdrowia skalara. Łudziłem się jeszcze, że
są to być może objawy tarła, więc przeniosłem parkę do innego akwarium. Miały tam
spokój (było to akwarium o pojemności 20 l bez ryb). Po upływie jednego dnia nagle
zauważyłem, że samica ma prawie obgryzione płetwy oraz zjedzony doszczętnie ogon i
mocno krwawi. Natychmiast przeniosłem ją do słoja w którym znajdowała się woda z
akwarium. Niestety, po kilkunastu godzinach samica zdechła.
Postanowiłem zobaczyć czy ów agresywny samiec Meeki
zaatakuje w osobnym akwarium dorównującą mu rozmiarami pielęgnicę żółtą. Efekt
był natychmiastowy: samiec Meeki z wściekłością zaatakował również i tę
pielęgnicę. Bojąc się o nią natychmiast ją wyłowiłem.
Bardzo wątpię, żeby mój samiec pielęgnicy Meeki był
wyjątkowo krwiożerczy, sądzę, że i inne osobniki tego gatunku zachowują się
podobnie. Pielęgnicy tej pozbyłem się. Pragnę zatem przestrzec przed pochopnym
decydowaniem się na wpuszczanie do spokojnego akwarium agresywnych - na podstawie moich
obserwacji pielęgnic Meeka.
"Akwarium" 1/92