Ziemojad pstry Geophagus jurupari (Heckel, 1840)
(Przedruk elektroniczny za zgodą PZA z czasopisma "Akwarium" nr.
5-6/88)
Mirosław Celler
Ziemojad pstry ma wygląd groźny i piękny. Duże rozmiary
ciała, olbrzymia paszcza i potężne płetwy upodobniają go do typowego drapieżcy.
Może właśnie dlatego nigdzie w Europie nie jest popularny, chociaż sprowadzono go na
kontynent przed siedemdziesięcioma laty. Wbrew pozorom jest to ryba spokojna, towarzyska
i nie atakująca nawet mniejszych od siebie gatunków.
Ziemojad pstry ma ładnie stonowane i miłe dla oka
ubarwienie. Jest ono zmienne, zależnie od nastroju i stanu zdrowia ryby. Samiec i samica
mają identyczną szatę, dlatego rozpoznanie płci możliwe jest tylko w okresie tarła.
Dorosły samiec jest niekiedy nieco większy od samicy. Boki ciała są najczęściej
szarozielone, nieraz brunatno-żółte lub żółte z zielonkawym połyskiem. Grzbiet jest
ciemny, partia brzuszna jasnożółta, szara lub brunatnoszara. Boki są ozdobione
rzędami punkcików, błyszczących niby sznury pereł. Na głowie i pokrywach skrzelowych
widnieją błyszczące nieregularnie rozłożone plamki. Od górnej szczęki w kierunku
oczu i pyska biegną brązowe i żółte linie. Na szarobrunatnych lub zielonkawych
płetwach rozrzucone są jasnoniebieskie lub jasnozielone rzędy cętek. U młodych
osobników widoczne są w górnej części ciała poprzeczne pręgi, w liczbie 6-8 i jeden
czarnobrunatny pas podłużny łączący pokrywy skrzelowe z podstawą ogona.
Ziemojad pstry w warunkach naturalnych ma długość ciała do 25 cm, w akwariach
natomiast około 15 cm. Nieco większe rozmiary osiąga w dużych basenach cieplarnianych
i palmiarniach. Dojrzałość płciową osiąga już po przekroczeniu 10-12 cm długości.
Zapewne zbyt pokaźne rozmiary ziemojada odstraszały niejednego hodowcę od kupna tej
ryby. W istocie, nie nadaje się ona do nowoczesnych małych mieszkań, gdyż zbiornik
przeznaczony dla niej powinien zawierać co najmniej 250-300 litrów wody.
Rodzajowa nazwa Geophagus znaczy w polskim języku
"zjadacz ziemi". Ryba ta szuka pokarmu przede wszystkim w podłożu i dlatego
"kopie" w akwarium, przemieszczając piasek z miejsca na miejsce. To jest jej
"grzech główny" i równocześnie jedyny. Gdyby więc można było zlikwidować
groźbę rycia w podłożu, wtedy moglibyśmy zaliczyć geofagusa brazylijskiego do
idealnych ryb akwariowych. Zmyślni hodowcy na wszystko sposoby, toteż i w tym przypadku
poradzili sobie skutecznie. Jedni pokrywają dno zbiornika warstwą płaskich kamieni a
szpary zasypują piaskiem, inni kładą na normalnie ułożony żwir dodatkową warstwę
miałkiego piachu. W takim układzie ryby "kopią" w piasku, nie naruszając
dolnej warstwy żwiru, w której rosną rośliny. Muszę tu podkreślić, że ziemojad
pstry nie niszczy specjalnie roślin, jednak może się zdarzyć, że tu i ówdzie obnaży
korzenie roślin, aż wypłynie ona na powierzchnię wody. Dlatego lepiej jest sadzić
tylko rośliny mocniejsze i starannie osłonić je płaskimi kamieniami. Niektórzy
hodowcy przechodzą wyłącznie na roślinność pływającą, chociaż nie jest to wcale
konieczne.
Miałem u siebie idealne akwarium dla tych ryb: dno podzieliłem na dwa pola za pomocą
"murku" wykonanego z okrągłych kamyków spojonych cementem. Wysokość murku
wynosiła 7 cm. Pole frontowe (od strony patrzącego) zajmowało 1/3 szerokości dna i
było wyłożone miałkim, doskonale przemytym piaskiem. Pozostała część pokryta była
żwirkiem, w którym rosły silne gatunki roślin, takie jak żabienica Ozyrysa,
żabienica drobnokwiatowa i zwartki. Rośliny zabezpieczone były dodatkowo płaskimi
kamieniami. Nasadzenie to uzupełniały rośliny pływające, często przerzedzane, ażeby
zbytnio nie hamowały dostępu światła. W tak urządzonym akwarium ryby miały wszystko,
co było im potrzebne do dobrego samopoczucia: od frontu, gdzie dostawały pokarm, mogły
do woli "kopać" w miałkim piasku nie naruszając jednocześnie części
obsadzonej roślinami, która jest im również potrzebna do chowania się i
pielęgnowania młodych. Nie potrzebuję tu przypominać o konieczności uruchomienia co
najmniej jednego wydajnego filtru. Urządzenie to jest tak potrzebne jak w hodowli
welonów, inaczej woda będzie mętna a rośliny pokryją się warstwą osadu.
Temperatura powinna wynosić 23 do 26°C, w okresie tarła
27-28°C. W temperaturze poniżej 18°C ryby zostają opanowane przez pleśniawkę i
szybko giną. Woda musi mieć twardość 8-12°n, a wartość pH 7. Dobrze jest wstawić
do zbiornika kilka korzeni dębu lub czarnej olchy, wśród których ryby te lubią
przebywać.
Zgodnie z zasadami hodowlanymi kupujemy tylko młode ryby (5-8 sztuk), które łatwiej
przystosują się do nowych warunków. Przy obfitym karmieniu dojrzewają one po roku
czasu, gdy osiągają ponad 10 cm długości. Dobrane pary tworzą bardzo trwałe związki
małżeńskie, podobnie jak to obserwujemy u skalarów. Jedzą rureczniki, doniczkowce,
mączniki, maleńkie dżdżownice (duże pozostawiają nietknięte), skrobane ty z
dorsza, jak również "mieszankę" domowego wyrobu składającą się z
gotowanego żółtka, skrobanej wątroby, witamin i lekkiego roztworu żelatyny,
wiążącego wszystkie składniki w jedną całość. Młode ryby rosną szybko do
wielkości 3 cm, później nieco wolniej.
Samica składa ikrę zwykle na płaskim kamieniu, ale
niekiedy wybiera sobie do tego celu duży liść lub korzeń. Przeważnie można doliczyć
się do 500 jaj. Rodzice opiekują się nimi troskliwie, czyszczą z zawiesin i wachlują.
Prawie zawsze przysypują ikrę miałkim piaskiem, w celu ukrycia jej przed wrogiem.
Następnego dnia zabierają ikrę do pyska. Wykonują to zarówno samica jak i samiec, co
u gębaczy nie jest zjawiskiem powszechnym. Po tygodniu narybek po raz pierwszy opuszcza
swoje schroniska, ale kryje się w nich gdy tylko wyczuwa niebezpieczeństwo. Rodzice
wyszukują pokarm, rozdrabniają go w pysku i wypluwają przed gromadką potomstwa.
Narybek chwyta go łapczywie i trzeba przyznać, że dopóki jest pod ich opieką rośnie
zadziwiająco szybko.
Nie zawsze jednak przebieg lęgu jest tak zadawalający.
Zdarza się, że wkrótce po tarle z niewiadomych przyczyn ryby zjadają ikrę. Aby
uniknąć strat hodowcy zabierają ikrę wraz z kamieniem lub liściem do oddzielnego
naczynia i opiekują się nią podobnie jak ikrą skalarów. A więc woda powinna mieć
ten sam skład i temperaturę jak w akwarium dużym, stale musi działać delikatne
przewietrzanie, zbiornik powinien być osłonięty przed światłem. Przeglądając po 24
godzinach ikrę przez silne szkło powiększające można już dostrzec formowanie się
zarodków. Szóstego dnia narybek "skacze" już na dnie zbiornika, a ósmego
zaczyna pływać. Od razu trzeba też przystąpić do karmienia; na początek mogą to
być larwy solowców, "mikro" i miałki suchy pokarm, roztarty w palcach pod
wodą, aby opadł na dno. Trzeba powiedzieć, że mimo najtroskliwszej opieki wychów w
warunkach sztucznych daje gorsze wyniki i przeciąga się o 1-3 dni od naturalnego.
Narybek wychowany przez rodziców jest silniejszy i bardziej aktywny. Z tego też względu
nie wolno zbyt pochopnie przechodzić na wylęganie w warunkach sztucznych. Pamiętać
musimy, że takie postępowanie prowadzi nieuchronnie do zatracenia instynktu
macierzyńskiego, a więc do wynaturzenia niezgodnego z prawami przyrody. W podobny
sposób ingerowaliśmy w życie skalarów, doprowadzając je do pewnego rodzaju
inwalidztwa uniemożliwiającego samodzielny wychów młodych.
Tu muszę jeszcze wspomnieć, że ziemojady pstre nie są
rybami zbyt płodnymi. Do tarła przystępują z ociąganiem, a jeśli już się na nie
zdecydują, to później dłuższy czas pauzują. Nic więc dziwnego, że cena tych ryb
nigdy nie była niska i chyba taka nie będzie. Ziemojad pstry pochodzi z Gujany i
północnej Brazylii.
"Akwarium" 5-6/88