Pirania czerwona Serrasalmus nattereri (Kner, 1859)
(Przedruk elektroniczny za zgodą PZA z czasopisma "Akwarium" nr.
5-6/88)
Pierwsze w Polsce rozmnożenie piranii czerwonej Serrasalmus nattereri (Kner, 1859)
Henryk Jakubowski
Zadzwonił telefon - "Czy chce Pan zobaczyć
narybek piranii? - rozmnożyły się właśnie w akwarium mojego syna". -
Pojechałem. Marcin Kobierzycki - uczeń szóstej klasy, interesuje się biologią.
Mieszka razem z ojcem w centrum Łodzi i ma kilka akwariów. Ojciec Marcina jest bardzo
zajęty lecz chętnie popiera zainteresowania syna. W głównym pokoju dość dużego
mieszkania znajduje się klejone akwarium (150x60x45 cm) obudowane tak, że tworzy ładny
dekoracyjny mebel. Miał to być elegancki zbiornik urządzony w stylu holenderskim,
niestety rośliny zostały powyrywane i pogryzione na drobne kawałki. Pływały one teraz
po powierzchni. Jedynie po środku zachowało się trochę roślin - tworzą one obecnie
granicę rewirów dwóch par wyrośniętych (ponad 18 cm) piranii. Akwarium jest bardzo
silnie oświetlone lecz kożuch z postrzępionych roślin powoduje, że panuje w nim
półmrok. Każda para "stoi" nad płytkim dołkiem zaś wśród roślin na
powierzchni pływa sporo drobnego narybku. To ostatni wylęg, nie ma już gdzie go
przełożyć. W dwu innych zbiornikach znajduje się około 500 sztuk już prawie
centymetrowych małych ryb. Jest to narybek z dwu poprzednich tareł. Dorosłe piranie nie
interesują się młodymi, pilnują swych rewirów i nieustannie zalecają się do siebie.
Są bardzo płochliwe i Marcin prosi aby nie zbliżać sie do akwarium i nie wykonywać
gwałtownych ruchów. "Skąd masz te ryby?" - Ojciec kupił je od znajomego
hodowcy w kwietniu, jako prezent na Wielkanoc, a już w czerwcu było pierwsze gniazdo i
młode.
"Znaczy, że mają dobre warunki. Jak je karmiłeś?" -
Dostawały mięso wołowe i cielęcinę, najczęściej serce cielęce. Przynosiłem im
również ryby ze stawu (karasie srebrzyste), ale nie chętnie je atakowały. Początkowo
piranie były bardzo wystraszone i nie chciały jeść. Musiałem często wyjmować z
akwarium nie zjedzone resztki. Dawniej im dawałem duże kawałki mięsa, a one je
rozszarpywały, teraz gdy siedzą paramidaję im mięso pokrojone w kawałki, takie na
jeden kęs.
"Czy zawsze były takie spokojne?" - Ależ nie, proszę
zobaczyć, na jednej z ryb widać zabliźnioną już ranę - po prostu pogryzły się.
Często miały postrzępione płetwy, ale ich okaleczenia szybko się goją. Ręki nigdy
nie atakowały, dopiero gdy samiec pilnował gniazda był bardzo agresywny i atakował
wszystko, nawet przez szybę.
"Jaką wodę masz w akwarium?" - Zwyczajną, taką z kranu,
ale zmiękczam ją w ten sposób, że do filtra wkładam woreczki z wymieniaczem jonowym
(prokukcji "Zoolek"). Nie badałem nigdy wody, ale przypuszczam, że jest dość
miękka. Mam bardzo dobry filtr - tato kupił szwajcarski Rena 406 o wydajności około
200 litrów na godzinę. Teraz w komorze filtru jest węgiel aktywny. Temperatura stale
27' C, czuwa nad tym termoregulator.
"Mówiłeś, że są bardzo płochliwe, czy nie niepokoi ich
zapalanie i gaszenie światła?" - Akwarium jest bardzo silnie oświetlone, 6rur
jarzeniowych (40 W) i 4 żarówki (60 W), ale zastosowaliśmy wyłącznik, który zapala
lampy stopniowo i po 14 godzinach również je powoli je wyłącza.
"Rzeczywiście warunki masz bardzo dobre. Kiedy zauważyłeś, że
ryby mają zamiar przystąpić do tarła?" - Jak już mówiłem, początkowo ryby
były bardzo płochliwe. Kiedy już się cieszyłem, że sie oswoiły, zaczęły być
agresywne wobec siebie i wtedy nastąpił podział akwarium na rewiry. Niedługo potem
piranie zaczęły niszczyć rośliny - chciałem już je wyłowić bo żal mi było
pięknych roślin, ale potem pomyślałem, że są to piranie roślinożerne i
pozostawiłem je w spokoju. Dopiero wtedy gdy zaczęły kopać doły, podejrzewałem, że
mogą mieć tarło. Nie wiedziałem czy są to pary; teraz już wiem który jest samiec, a
która samica. Nie ma u nich zauważalnego dymorfizmu płciowego. Ryby pociemniały i
rozpoczęły wybieranie piasku z dołka pyszczkami. Chyba bardziej pracowity jest samiec.
Średnica dołka wynosiła około 18 cm czyli ospowiadała długości ryby. Wreszcie
wieczorem rozpoczął się taniec godowy. Samica ustawiła się nad dołkiem, a samiec
podpłynął do niej z boku skośnie, tak aby sięgnąć wyprężoną i wygiętą płetwą
odbytową pod brzuch samicy. W tym czasie wszystkie płetwy miał naprężone i wykonywał
drgające ruchy. Wyglądało to tak jakby chciał zapłodnić samicę wewnętrznie.
Następnie samica złożyła ikrę - kilka do kilkunastu ziarenek, wypłynęła z dołka i
zaraz wróciła. Ryby krążyły nad dołkiem i sceny powtarzały się wielokrotnie.
Biaława, opalizująca ikra przykleiła się do piasku. Opiekę nad ikrą podjął
samiec.Energicznymi ruchami powodował przepływ wody, co za tym idzie i zwiększone
natlenienie. Samica się tym nie interesowała i nie przeszkadzała samcowi.
Ikra po napęcznieniu stała się przezroczysta. Pierwszą ikrę po
około dwu godzinach przeniosłem łyżką wraz a piaskiem do innego akwarium z tą samą
wodą. Zapewniłem tam temperaturę 27' C, ruch wody i dobre napowietrzenie. Po dwu dniach
ikra zaoczkowała, a następnego dnia zaczęły się wylęgać larwy. Przez następne dwa
dni rybki odżywiały się zapasami z woreczka żółtkowego. W tym czasie miały one
silną tendencję do ukrywania się w rogach akwarium lub przy ziarenkach żwiru.
Początkowo karmiłem je wymoczkami a po trzech dniach podawałem już drobne oczliki.
Młode ryby jeśli są głodne żerują dość gwałtownie, a po najedzeniu się opadają
na dno i odpoczywają. Młode piranie rosną szybko i już po miesiącu osiągają około
1 cm długości. Są bardzo wrażliwe na spadki temperatury i giną w temperaturze 22' C.
Nieodporne są również na brak tlenu. W akwarium gdzie nie ma pływających roślin są
bardzo płochliwe i często wyskakują z wody. Po dwóch miesiącach pojawia się u nich
czerwona plamka na płetwie odbytowej. Chyba w tym czasie te ryby są najładniejsze.
"Piranie są obecnie modne i cena ich w sklepach jest bardzo
wysoka - czy nie obawiasz się, że będziesz bogaty?" - Mam bardzo poważne kłopoty
z wykarmieniem ryb, uczę się i nie mam czasu ani możliwości aby chodzić po pokarm,
muszę plankton kupować i gdyby nie pomoc ojca, ryby byłyby stale głodne. Mam
nadzieję, że zdołam uciułać na motorynkę lub motorower.
No cóż, można potratulować Marcinowi - miał niewątpliwe
szczęście, ale również potrafi wykorzystać okazję. Jak wiadomo uzyskać ikrę nie
jest sztuką - trzeba jeszcze ryby wychować. On potrafił to zrobić.
Łódź, 30.10.87 r.
"Akwarium" 5-6/88