Witam wszystkich. Jak pewnie widać w towarzystwie jestem nowy
, choć akwarystą śmiem się czuć od 23 lat, przy obecnych 36 na karku.
Nie będę prezentował swojego zbiornika (300l) , bo gdyby tu zaglądał jakis grinpic to jeszcze bym się problemów mógł doczekać...
To oczywiście żart, nie jest źle, ale jak zawsze - mogłoby byc lepiej, co prawda dwie dobrane pary skalarów przystępuja do tarła średnio raz na miesiąc, a młodzież rośnie, ale rosliny to moja słaba strona . I w tym celu - aby było lepiej - zajrzałem na to forum, aby zaczerpnąć wiedzy i inspiracji. Interesują mnie dwa tematy - filtracja i CO2, a przyczepiłem się do tego wątku, bo zainteresował mnie opisywany KCF, a najbardziej jeden aspekt jego użytkowania. Konkretnie chodzi mi o zachowanie keramzytu w czasie. Poniewaz temat ciagnie się już dłuższy czas więc myślę, że chyba już ktoś miał okazje zajrzeć na dno? A pytam dlatego, że rok temu naczytałem się o akwariach na dnie z ziemi ogrodowej i skusiłem się .
Przekrój podłoża: szkło, ruszt do filtr dennego, keramzyt by Casto, siatka z okna przeciw komarom, w niej zawiniete od ~2 do 5 cm mieszanki ziemi ogrodowej i ogrodniczej by Casto, na to płukany żwirek. Z roślin rotala, kilka żabienic, valisineria. Po tygodniu rosliny wystartowały, po około trzech musiałem kosy w garażu szukać - tak rosły. Ale tez woda stawała się coraz bardziej mętna. Podmiana nawet do 70% dawała efekt na góra 2 dni. W końcu zdecydowałem się na restart. Cóz by tu powiedzieć, żona wybrała sie z dziećmi spać do tesciów, a ja do 3 w nocy walczyłem z wszechobecnym smrodem siarkowodoru. Natomiasti keramzyt przybrał strukturę prawie papki. Stąd moje pytanko - czy tylko u mnie w wyniku specyficznych warunków i procesów gnilnych, czy to normalne pod wpływem umieszczenia w wodzie?