Prosze pomozcie bo nie wiem co sie stalo.
Mialam dianemę długowąsą, sztuk jedna, 7 centymetrowa, wraz z 5 kiryskami i 1 molinezją [no i slimakami] w 22 litrach, karmiłam robakami [ochotkami] mrozonymi, musze przyznac ze dosc sporo tych robaczkow ale akurat dianemka zjadała najmniej [kiryski mają duże brzuszki ], temperatura 26-29 ale zawsze taka byla i nic sie nie działo, filtracja, roslinki.. wszystko.
Od kilku dni dianema byla jakas taka smutna- tzn. jak leżała na żwirku to jakas taka była nieswoja, ale normalnie pływała, normalnie wyglądała..
Wczoraj przychodzę do domu- leży na plecach na żwirze, ale normalnie oddycha i mruga. Później się poruszyła, ale pływała jakoś tak.. niezdarnie, zawijasami, bokiem, jakby nie bardzo wiedziała jak.. Jak pływała raz bokiem to molka ją chciała podgryzać w brzuch, pozniej jej dala spokoj, a diadema sie tam sama zataczała.. Potem bylo cos strasznego: zwinęła się w pół i zesztywniała.. Tak wypłynęła na powierzchnię.. Myślałam że to już, ale oddychała.. I tak sie meczyla przez całą noc, a dziś rano.. znalazłam ją za kamieniem, oblezioną ślimakami
Już ją chyba im zostawię, jakoś nie mam ochoty oglądać połowę ryby..
Co jej bylo?? Pierwszy raz mi sie takie cos zdarzylo, wygladala zupelnie normalnie, zadnych kropek, plam..
help

teraz mi sie przypomnialo ze miala jeszcze na glowce tak jakby małe zadrapanie, jakby sobie kawaleczek skory zdarla..