A moim zdaniem, karmienie ryb z ręki może być naprawdę bardzo potrzebne! Właśnie takim sposobem karmię moje ryby, odmierzam właściwe porcje i każda ryba dostaje tyle ile musi. Moje welony dostają rano po 2 pałeczki dla ryb stawowych - i tyle ok, mówię od razu że wrzucanie pokarmu do wody dobrze wcale nie daje. Mój teleskop bardzo wolno jada, a dzikie karasie jednorazowo mogą pochłonąc 5 takich pałeczek, więć każdy dostaje po 2, nikt nie jest głodny, ani najedzony i jest dobrze. Jeszcze dodam, mam trzciniaka i długonosa w obecności zbrojników i karasi - i te węzowate muszą dostawać mięsny pokarm, czego welonom i zbrojnikom nie służy za bardzo - proste - welony dostają pałeczki, zbrojniki marchewkę, czy kalafiorka a kiryski trochę ochotki z ręki czy porcję granulatu, a te wężowate - trzciniak dostanie z ręki gupika, a długonos ochotki i wszyscy są zadowoleni
Wg. mnie oswojone ryby są o wiele lepsze, nie są w ogóle płochliwe i więc co za tym idzie - zero stresu, no i wielkim plusem - pokazują się akwarystom w ciągu dnia
Moje bojowniki dostają mrożonki z pęnsety, niestety one są takie, że muszą się przypatrzyć pokarmom na dłuższy czas, wrzucanie do wody sprawia, że pokarm nie zostanie zjedzony, albo ginie wsród roślin i ryba nie znajduje. Z pęnsety zjada co do resztki i też bardzo dobrze