Moje spostrzeżenia nt. CO2 a filtr.
Od roku prowadzę próby w temacie efektywnego podawania CO2 z bimrowni, były dzwony, wężownice itp.
Ostatecznie od ok. 3 tygodni jest kamień napowietrzający (niebieski, dosyć drobny) zanurzony na ponad 20 cm pod wodą.
Zwiększyło to ciśnienie pracy bimbrowni i po roku wyszedł słaby punkt - rozszczelnił się wężyk-korek na butelce.
Natomiast na koniec mojej kaskady FZN założyłem trochę za gęstą gąbkę jako prefiltr i w efekcie tego po 2 dniach
przepływ drastycznie zmalał i powierzchnia wody praktycznie stała, a bąbelki sobie leciały....
No i zauważyłem, że ryby dostały zadyszki, tempo oddychania zawrotne. Ampularia z wyciągniętą rurkę do oddychania pruła ku powierzchni przez pół akwarium, a nie jak zwykle wyciągała tuż pod powierzchnią.
Mówię sobie
O.O chyba cóś nie tak, no i odkręciłem butelkę z CO2, i wyczyściłem i trochę przerobiłem prefiltr żeby zwiększyć przepływ.
Do tej pory wydawało mi się, że sprawność rozpuszczania CO2 w wodzie była taka sobie, ale pomiary przez awarią korka bimbrowni
wynosiły: pH 6.5-7.0 i kH 5-6, dzisiaj po jednym dniu bez CO2 (korek zalany ponownie żywicą wysycha) pomiary pH 7.5, kH=8.
Czyli to jednak działa i trzeba tego pilnować, z jednej strony dla dobrych parametrów wody, z drugiej żeby zwierzaki w wodzie miały czym oddychać.