Jestem zielony, nie waham się do tego przyznać, ale napiszę co widziałem przy 5 miotach jakie mi sie pojawily w baniaczku (nie dosłownie; w sumie to samego porodu nie widziałem)
Nie mam dowodu na to, że nic nie zostało zjedzone, ale nie widziałem, by małe były jakoś specjalnie ganiane przez rodziców. Wydaje mi się, że jeśli rodzice nie są dużymi rybami (samice, które urodziły, mialem od 4 cm wielkości, kupiłem młode - a rodziły mając zaledwie 5 czy 6cm, samiec był wyraźnie starszy, ale też nie za wielki), narybek ma rośliny, dorosłe nie są karmione żywym narybkiem, to nie jest zjadane nic. Szczególnie ważna wydaje mi się tutaj ta wielkość. Oczywiście, skoro nie widziałem samego porodu, to i mogłem też przeoczyć konsumpcję
W świetle powyższego, nie mogę dać gwarancji, ale wydaje mi się, że mała molinezja może urodzić jedną sztukę. U mnie tak było. Miałem też tak, że poród się przeciągnął, pomimo małej ilości rybek w sumie (
- jedna kijaneczka się pojawiła, myślałem że to już koniec, a siódemka pozostałych pojawiła się na trzeci dzień po najstarszej.
W sumie niecierpliwie czekam aż mi te dorosłe podrosną. Może będę musiał też zacząć im podawać żywy pokarm; mam dość tych pomarańczowych pacyfistów-wegetarian
, za duży tłok za szybko mi się robi.
A to że rybka "znika" na jakiś czas, tym się nie przejmuj, na razie. Ich przeżycie zależy od tego, czy żadna większa ryba ich nie zauważy, jako akwarystka padasz ofiarą tego mechanizmu
- rybka znaczy się chowa się z powodzeniem. U mnie trzy-cztery-pięć dni i narybek nabiera odwagi - ale jak napisałem, mam bardzo spokojne dorosłe. Starsze pokolenia narybku ganiają troche młodsze, ale nic z tego oczywiście nie wynika. Siedmiodniowy narybek generalnie u mnie już rozpycha się płetwami przy karmieniu pod samą powierzchnią, w młynie