Wyląda na to, że cykl dojrzewania mam już za sobą (przez ostatni tydzień NO2 spadło z 0,85 mg/l do zera, amoniak stale na zero). Parametry wody aktualnie wyglądają tak:
po 21 dniach od zalania:
NH3=0mg/l
NO2=0mg/l
NO3=0mg/l
PO4=0,1mg/l
Fe=0mg/l
GH=15n
KH=5n
pH=7,4 (przy nawożeniu CO2 to chyba jeszcze trochę za moło?)
Od tygodnia akwa jest odsłonięte, świecę 6h dziennie (3x24W T5) + 6h nawożenie CO2. Świeżo zasadzone rośliny rzeczywiście ładnie ruszyły ze wzrostem, ale niestety ostro ruszyły też glony
Są to chyba glony nitkowate, wyglądają mniej więcej tak (początkowo meszek, z czasem wyrasta na długie nitki, porasta niemalże wszysko w akwa, rośliny i wyposażenie):
I tutaj mam zgryz. Być może w akwa pojawiły się niedobory (NO3 zostało szybko skonsumowane przez roślinki do zera). Jednak czytałem dużo porad, że świeżego akwa się nie nawozi. Co Wy na ten temat uważacie?
Poza tym czytałem, że najlepsze na nitki są Kosiarki, ale czy do mojego akwa (standardowe 112l) nie będą one za duże?
Nastawiałem się na Otoski. Obsadę jaką planowałem to 12xNeon inessa, 4xOtosek, 4xKirysek + być może coś jeszcze (np. Ramirezki). Ale czy Otoski poradzą sobie z takimi długimi nitkami?
Co radzicie w tej sytuacji? Zmniejszyć światło, zacząć nawozić (mam kupiony Planta Gainer Classic), wpuścić jakieś konkretne rybki? Czy może wszystko na raz?