Misquamacus, dobrze, że mnie ostrzegasz, bo jak znam siebie, przeraziłabym się tymi wydalanymi pasożytami, z paniką w oczach weszłabym na forum i z niecierpliwością czekała na odpowiedzi, co teraz znowu się dzieje
.
Przy okazji, czy w fishtaminie moczyć każdorazowo podawnay pokarm (u mnie 3 razy dziennie?)
Wracając do rany rybki.
Raczej nie przemyję tej rany, bo pewnie sama dostałabym przy tym zawału.
Chyba, że miałoby to bardzo pomóc rybce. Jeśli tak, to:
- w jaki sposób miałoby to jej pomóc (na co wpłynie rivanol lub nadmanganian)?
- jak konkretnie przygotować taki roztwór rivanolu?
- gdzie dostanę nadmanganian i jak go przygotować do przemycia?
Martwię się, bo ta "ranka" nie wygląda najlepiej (mam wrażenie, że jest lekko wybrzuszona. Oto zdjęcia (nie są zbyt dobrej jakości, ponieważ robiłam je w zaciemnionym akwarium, ze względu na leczenie metronidazolem.
Co to może być?
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/639b6c719df462ea.htmlhttp://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1e950a01f1f898b6.htmlTeraz jest godzina 18.15
Powyższą część posta pisałam ok 14.
Muszę zadać to pytanie. Jeden z forumowiczów już zwrócił mi uwagę na to, że nie powinnam pozwalać skalarowi tak się męczyć.
Cały czas zerkam do akwarium. Nie wiem jak odchody innych rybek, bo akwarium jest zaciemnione, a nie chcę ich stresować i zapalać światła. Jednak wszystkie zjadają podany pokarm i wydają się żwawe - poza jednym prętnikiem, który też coraz częściej oddycha przy powierzchni (on też, przed zastosowaniem metronidazolu miał odchody jak skalar). Nie mogę też znaleźć samotnego samczyka molinezji (jego samiczka padła mając takie same odchody i podziurawione płetwy).
Skalar rzeczywiście jest "chudziutki". Ma tą ranę. Przy płetwach cienkie niteczki jakby śluzu. Nie przyjmuje pokarmu. Znowu pływa przy powierzchni. Choć widzę momenty, że schodzi niżej i pływa środkiem akwa i radzi sobie jeszcze z naporem powietrza spod kostek napowietrzających, kiedy nad nie wpływa. Na noc (co dziwne, bo całe dnie w akwarium są zgaszone światła a pokój zaciemniony), układa się w dolnej części akwa, wśród roślin (widzę to, bo muszę zapalić światło w pomieszczeniu podając metronidazol). Jednak coraz bardziej dociera do mnie,że ta rybka się męczy. Przechodziłam już trudne leczenie swoich psów i kota, ale tu chyba niewiele mogę poradzić. Dziś ostatnia dawka metronidazolu w pierwszym etapie leczenia akwarium. Potem przerwa i za 7 dni kontynuacja. Żal mi tej rybki, to jedna z pierwszych, którą sama zakupiłam (jak pisałam dawno temu - akwarium dostałam od znajomego z rybkami - kiryski, bocja - które do dziś czują się dobrze, nawet w po tych dawkach leków, które w przeciągu posiadania akwarium podawałam).
Może faktycznie powinnam jednak skrócić cierpienia tego skalara? Może to, co teraz robię, pomoże reszcie rybek, ale skalara właśnie wykańcza? Najgorsze jest to, że z drugiej strony momentami wydaje mi się, że jest lepiej.
Proszę, jeśli rozumiecie o czym piszę, powiedzcie mi wprost, bez ogródek, jaką powinnam podjąć decyzję?
22.00
Jednak jeszcze spróbuję...
02.07.2008r.
Levamisol doszedł. Prawie wszystkie rybki jedzą namoczoną w nim karę, chore prętniki też, nawet samiec molinezji. Skalar nie. Skalar nie je nic.
Nie wiem, czy maczając teraz pokarm w levamisolu, powinnam podawać też pokarm moczony w fishtamin?