Ta flądra wygląda podobnie jak nasza bałtycka. Pisałam już Ducze, że mi się jednoznacznie kojarzy z daniem głównym w smażalni ryb nad morzem. Ale ciekawa jest nie przeczę... Doradźcie mi proszę- właśnie nakarmiłam kolcobrzuchy małżami i po każdym takim posiłku zostają drobne cząstki na dnie zbiornika. Ryby lubią obgryzać małże z całości a okruchami się nie przejmują- z tąd moje pytanie: może jest jakaś słonawowodna rybka denna która robiłaby za odkurzacz? Bo nie chce mi się sprzątać tego każdorazowo...
Drago- no dokładnie. Wszędzie opisy- wody słodkie i słonawe...Jakby to nie miało znaczenia czy będą w słodkiej czy w słonej...ot taki szczegół
W pewnym dużym sklepie zoologicznym w Krakowie sprowadzono ponad rok temu sporo bardzo ładnych kolcobrzuchów ( nie wiem skąd- były wzięte tam pierwszy raz).
Znajdowały się one w 3 akwariach w tym również największe były w akwarium dekoracyjnym . Były to Tetraodon nigroviridis ( miały ok. 3 cm), w jednym akwarium były również Tetraodon biocellatus ( w sumie ok 60 sztuk). Po obejrzeniu tych ryb udało mi się dogadać z szefem ( swoją drogą bardzo miły pan, ale widać, że głównie miłośnik dyskowców), żeby zarezerwował mi wszystkie kolcobrzuchy z akwarium dekoracyjnego ( było tam kilka największych okazów czyli jakieś 0,5 do 1 cm większe od pozostałych).
My byliśmy wówczas na etapie zakładania akwarium słonawowodnego i szukaniu fachowych informacji o takowych zbiornikach a szczególnie o tetraodonach. Dzwoniłam do wszystkich większych sklepów i hurtowni w Polsce ( nie wiem skąd te rachunki za telefon
) i pytałam o warunki dla kolcobrzucha zielonego, a zwłaszcza o wodę i zasolenie. Jak zapewne wiecie co sklep to inne info, myślałam, że mnie trafi...
W końcu pojechaliśmy na zawody jeździeckie na Torwar na 3 dni, a w przerwach lataliśmy po sklepach w Warszawie zbierając jakieś dane
.
Zaopatrzyliśmy się w sól morską, hydrometr i zarys informacji o wodzie dla tych ryb... Jednak Kraków jest cieniutki pod tym względem....
Co jakiś czas zaglądaliśmy do sklepu, w którym ryby czekały na nasz dojrzewający jeszcze zbiornik.Niestety z każdym dniem ryb było coraz mniej. Padało im dziennie po kilka sztuk. Pytaliśmy się czy dosalali im wodę- twierdzili, że tak. Szef powiedział mi, że niestety w zbiorniku dekoracyjnym też zaczynają im zdychać i że nie ma sensu żebyśmy je brali. Znalazłam ofertę innego sklepu, który miał regularne dostawy kolcobrzucha zielonego. Fakt- nie rzucały te ryby na kolana, trochę poobdzierane, chude ( jadły tam tylko wodzienia) i oczywiście w 100 procent słodkiej wodzie. Wzieliśmy kilka sztuk żeby wreszcie coś zaczęło u nas pływać... Ryby dochodziły pomału do siebie a tymczasem wpadliśmy do sklepu w którym były za pierwszym razem zamówione dla nas ryby.
Jak się okazało z kilkudziesięciu sztuk zostały im tylko 3
. Miały pociemniałe brzuszki i widać było, że nie najlepiej się czują. Coś nas ruszyło i stwierdziliśmy, że bierzemy je do siebie mając nadzieję, że odpowiednia woda i warunki spowodują że będzie jednak ok. Powiedziałam oczywiście, że bierzemy je na własną odpowiedzialność ( tu słowa uznania dla szefa tamtejszej zoologi, który uczciwie poinformował nas o stanie ryb)...
Dzisiaj te 3 rybki czują się doskonale, jedna z nich to jest ta największa w naszym akwa, pływają razem z 5 innymi osobnikami . Teraz wiemy, że wszystkie te ryby były trzymane w słodkiej wodzie, zarobaczone ( i to jak cholera) z nawracającą wiecznie ospą rybią i jeszcze jakimś pasożytem. Zanim trafiłam z leczeniem trwało to dość długo ( nie wszystkie środki na nie działały, a niektórych ryby po prostu nie tolerowały, ale to już inna historia). W Warszawie widziałam kolcobrzuchy w dużo lepszym stanie niż w Krakowie i zwykle były trzymane w odpowiednich zasleniach...