mrs: nie ma mowy o większym baniaku
mieszkam w bloku i raczej na kasie nie śpię
, ten baniak co mam kosztował mnie trochę o ogromie pracy włożonej w utrzymanie już nie wspomnę, akwarium to moje hobby nie całe życie nie będę naginał non stop jak beduin żeby zobaczyć larwy których i tak nie wychowam
No, ja mam ten sam problem. Blok niestety ogranicza.
Większe szkło kusi a na przeszkodzie stoi żona (żeby wszedł większy baniak musze przemeblować salon
)
mrs: podobają mi się Twoje skalary i spore tarło..., też kiedyś myślałem nad skalarami, ale mam upartą żonę no i są paletki... co do zdychania to mi od początku poszło 3 paletki z czego 2 po zakupie a jeden brown z tych dwóch żył ponad pól roku jadł normalnie pływał aż pewnego dnia nie wiadomo dlaczego zdechł - może po tych odrobaczaniach miał problemy trawienne w skutek zniszczenia układu poprzez robaki i leki nie wiem, po prostu w przyrodzie jest tak że nieprzystosowany gatunek musi odejść i to jest bardzo dobra prawidłowość
Skalarów już niestety nie ma.
Za duży szum był w baniaku i sprzedałem je.
Teraz mam (a raczej miałem bo po kilku dniach zaczynają padać) skośnopręgie.
W przyszłości w planach jest coś z F1 (altumy, leopoldi, manacapuru) ze wskazaniem na któryś z 2 pierwszych.
Padające skośnopręgie to jednak sygnał, że dostatecznej wiedzy i umiejętności na altumy jeszcze nie mam.
Pisze o tych skośnopręgich bo, tak jak w Twoim przypadku, ryby na początku oznak czegoś złego nie wykazywały.
Rozpłyneły się bo baniaku, jadły. A kolejne dni to już pływanie na boku, szybki płytki oddech i nastroszone płetwy.
W baniaku rozmnozyłem nannacary i żaglowce więc raczej woda jest ok i gdzie leży przyczyna padających ryb?
Chyba, tak jak piszesz, nieprzystosowany gatunek musi odejść.
Pozdrawiam.