ja z wycieczki do kotliny kłodzkiej przytargałem jakieś 80-90kg skał
Łażąc zostawiałem za sobą małe kopczyki kamoli, a potem do auta, wsteczny i po kolei podjeżdżałem po kolejne znaleziska
Problem był tylko, jak trzeba było całość zataszczyć z auta do domu.
Jeśli da się podjechać samochodem to nie ma kłopotu, gorzej jeśli jedyna trasa dojścia to po prostu szlak, a jeszcze gorzej jak wchodzisz jednym szlakiem a schodzisz innym
W tym przypadku:
1. albo zabierasz "skarb" od razu i targasz go przez całą trase,
2. albo zostawiasz (jeśli trafisz na coś fajnego wchodząc) i wracasz specjalnie tą samą trasą.
W marcu wchodziłem na Pilsko, piękna malownicza trasa która w pewnym momencie jest bardzo zagliniona. Przypomniałem sobie (brodząc po kostki w glinie) jak Rodia wspominał kiedyś o postawieniu baniaka na samej glinie. Mysle sobie: zbiore troche, zobacze co z tego wyjdzie. Glina była jednak bardzo mokra i drobna jej ilość cholernie dużo wazyła, a był to szlak dojściowy na szczyt. Gdybym miał to taszczyć...czy to w góre czy to dół, pewnie bym się wykonczył
A tak już bardziej w temacie-jak mchy? Dają radę?
Tak jak je postawiłem, tak zostały. Ani do przodu, ani w tył.
Nie dbam jakoś specjalnie o zielsko, nie leje nawet EC choć mam tego 250ml. W podłozu mam tylko kulki gliniano - torfowe. Mech jest zielony, ryby w nim grzebią więc jest ok. Microsorium bardzo szybko się przyjeło i rośnie.
Zrobiłem kilka fotek, wstawie za chwile więc sam zobaczysz.
W baniaku mam troche glona który obsiadł jedynie cryptocoryne, microsorium, mech, nurzaniec są czyste.