Udało mi się wreszcie dotrzeć do Leroy Merlin-zrobiłem to dopiero dziś, bo weekend był dość... 'zwłoczny' i problemem byłaby wyprawa do sklepu na rogu po fajki, a co dopiero na koniec miasta
Wynik dzisiejszej wizyty wygląda następująco:
-płyta okl. 18mm olcha 22,10zł/m2 (docięcie gratis i płacimy tylko za metraż tego co zabieramy do domu, a nie za wszystkie płyty z których cięto);
-konfirmaty 13zł/kg. Jeden waży 0,006kg;
-okleina na brzegi 5,20zł/rolka 5m;
-najbardziej zbliżona klamka do mojej 6,40zł.
Teraz policzmy to razem:
-płyty niecałe 7m2, ale liczmy już 7m2=154zł
Ja swoją szafkę sam składałem podałem jedynie kumplowi który robi meble do zabudowy jakie płyty ma kupić i to z upustem jak dla niego i zapłacilem 120zł za płyty pod 112l akwarium
Pogratuluj więc kumplowi upustu.-konfirmaty-łatwo policzyć, że 100szt wyjdzie około 7zł. Ja na oko wcisnąłem tam z 50szt
-klamka, zawiasy, kilka śrubek do drewna- razem poniżej 10zł
-okleina-potrzebne są dwie rolki, więc 10,40zł
-ceny wiertła szczerze mówiąc nie sprawdziłem, ale dobrze wiemy, że liczy się to nie w złotówkach a w groszach...
Sumujemy wszystko i wychodzi poniżej 180zł.
Co do wszystkich cen, mój pierwszy post się zgadza. Różnica jest tylko w kosztach płyt. Jestem jednak uparty, więc pokręciłem się trochę po dziale z drewnem, dopadłem wreszcie jakiegoś "doradcę klienta" i nie zwracając uwagi na jego dziwne spojrzenia, przedstawiłem mu całą historię z forum, tematem postu i dyskusją dotyczącą cen. Kończąc mój wywód, który wyraźnie go zaskoczył, zapytałem, czy zwariowałem, czy jednak możliwe jest, że rok temu w lutym płaciłem za tą płytę około 18zł/m2. W odpowiedzi usłyszałem mniej-więcej to:
"Nie jestem w stanie tego dokładnie sprawdzić, ale ceny trochę podskoczyły, no i regularnie są promocje na cale grupy artykułów do 30%, więc jest to bardzo prawdopodobne."
O ile nie wierzę, że płyta mogła podrożeć o 4zł na metrze, to nawet pomniejszając dość realne 30% do 15% obniżki czasowej (promocji), wychodzi 18,70zł/m2 płyty. Cena, którą podałem jako całościowy koszt szafki pozostaje więc osiągalna! Zaznaczam od razu, że o ewentualnej promocji nie wiedziałem i jest to jedynym powodem, dla którego o niej wcześniej nie wspomniałem. Po prostu pokazałem kolor płyty, panowie ją docieli, zaniosłem do kasy i zapłaciłem ile chciała kasjerka.
Pan z obsługi miał na imię Wojtek, więc niedowiarki śmiało mogą go tam odnaleźć i osobiście usłyszeć to co ja dzisiaj.
Na tym chciałbym zakończyć dyskusję na temat kasy. Zainteresowanym dziękuję.
Jeśli jednak ktoś ma pytania dotyczące samego projektu, lub sposobu wykonania, serdecznie zachęcam do pisania.
pozdr