Wyjechałem na tydzień. Przez 1 dzień nie było prądu, filtr lekko zatkany się zapowietrzył i przez 2 kolejne dni nie działał. Zakwit w akwarium. Z całej obsady przetrwały tylko:
-Samiec Prętnika karłowatego
-Niezniszczalny glonojad (nie jestem pewien który to dokładnie gatunek, ale na pewno nie zbrojnik niebieski)
Siedzą tymczasowo w 25l z grzałką i przykręconym, wyczyszczonym filtrem
Z roślin:
-4 garście mchu do porządnego przepłukania
-kilka kryptokoryn (zwartek)
-i jakieś mikrozorium
Sprzęt:
-112 l akwarium profilowane
-filtr: EHEIM 2213 (440 l/h) [gąbka na wlocie; ceramika mechaniczna; gąbka; ceramika biologiczna;(ewentualnie węgiel lub torf);mikrofibra]
-grzałka: AQUAEL 150W
-oświetlenie: 2x T8 (2x 20W)
-dodatkowa pompka do wzmocnienia cyrkulacji wody w akwarium
Dodatki:
-Korzeń
-4x łupiny kokosa
-2x własne mocowanie do mchu na bazie gąbki
Podłoże: Aktualnie piasek, ale będzie wymieniane na piasek + żwir
Pomysł jest taki, żeby zrobić akwarium niecałkowicie zarośnięte mchem, wymagające niewiele pielęgnacji i niepotrzebujące cotygodniowego wycinanie połowy zielska
Co do ilości ryb, to wiem, że mogę tam wsadzić ze 2x więcej niż mi niektórzy proponują, wiec proszę tylko o propozycje gatunków, które się nie pozjadają, utrzymają populację ślimaków na niskim poziomie i nie namnożą się jak głupi(iki)e
Pozdrawiam,
Piotrek