UWAGA TEN POST NIE KOŃCZY SIĘ PYTANIEM!!!
Do napisania tego tematu skłania mnie kilka rzeczy:
1. Ciągłe pytania o glony i sinice - czym i jak zwalczać
2. brak konkretnych odpowiedzi na te zadawane pytania
3. własne doświadczenie, które zweryfikowało moje podejście do glonów jakie było gdzieś w głowie od lat a teraz się zmieniło...
Chciał bym aby w tym temacie opowiadać swoje własne doświadczenia z „walki z glonami”. I zacznę od siebie i od mojego akwarium.
Jakiś czas temu natrafiłem na artykuł na holenderskie.pl (
http://www.holenderskie.pl/?m=9/a/32), o którym uważam, że każdy (kto ma trochę roślin w akwa) powinien go przeczytać. To co mnie urzekło to, to że dwóch akwarystów założyło sobie zeszyt z notatkami wszelkich prac związanych z akwarium. Notowano podmiany wody, odmulania wody, ilości nawozów ich typy itp. Kiedy pojawiały się glony wspomniani autorzy mogli zajrzeć do sporządzonych notatek i łatwo znaleźć przyczynę pojawienia się glonów. A to właśnie przyczyna jest podstawą sukcesu w walce z glonami. Kiedy już ją poznamy to możemy ją wyeliminować a zatem także zatrzymać rozwój glonów a nawet się ich pozbyć. Tego typu myślenie pozwala zaoszczędzić wiele nerwów, czasu i pieniędzy. Stąd pytającym mnie co lać gdy w akwarium są glony odpowiadam : Lać olej , ale nie do akwarium tylko do głowy…
Kiedy restartowałem moją 112tke i postanowiłem, że teraz to będzie high tech, założyłem zeszyt, w którym notouję wszelkie zmiany jak: podmiana wody, nawożenie, zmiana oświetlenia. Dzięki temu doszedłem szybko do dość oczywistych wniosków, które bez notatek takie oczywiste by nie były. To Jak jest wyposażone moje akwarium można zobaczyć tu
http://www.akwarium.net.pl/forum/nasze-akwaria/tramal-112l/ .
Zaraz po restarcie spodziewałem się ataku glonów i tak też się stało, Pierwsze pojawiły się okrzemki na szybach. Nie była to zastraszająca ilość i nawet się nimi nie przejmowałem. Kilka pojedynczych nitek zielenic też nie robiło na mnie wrażenia . Jednak kiedy podłączyłem filtr zewnętrzny i w akwarium zrobił się nie mały ruch wody do ataku ruszyła ciemna strona mocy glonów o nazwie Compsopogon . Glon ten słynie z tego, że jest po pierwsze brzydki, niszczy liście roślin, na których się pojawi a do tego trudno go zwalczyć. Zwłaszcza jeśli nie ma się kosiarek (ja nie mam i nie chcę ich mieć bo mech lubię bardziej niż srebrne rybki z czarnym paskiem)… Przeszukując sieć znalazłem setki sposobów zwalczania tego dziadostwa i szczerze powiedziawszy część z nich opierała się o swego rodzaju znachorstwo i zabobony, co gorsza powielane przez wszystkich… Pojawiały się propozycje zaciemnienia, lania świństw do wody i wiele innych. Ale ja to wszystko olałem i stwierdziłem, że zatrzymam nawożenie i zmniejszę ruch wody, który to dziadostwo lubi. Tak zrobiłem. Efekt po tygodniu wszystkie rośliny stanęły w miejscu a glon zaczął ulegać denaturacji (obumierał). Po kolejnych dwóch dniach doznałem szoku. Akwarium zaatakowały sinice i to dokładnie w miejscach gdzie wcześniej występował Compsopogon. Najprawdopodobniej denaturowany glon to idealna pożywka dla cyjanobakterii. Znów poszperałem w necie i już miałem wizje antybiotykoterapii !!! Aż serce zadrżało. Ale zanim poszedłem gdziekolwiek postanowiłem przetestować wodę w zbiorniku. Okazało się że mam ogromną ilość PO4 i że w wodzie prawie wcale nie ma azotu. Tego typu stan wody jest najczęstszą przyczyną sinic. Dlatego zamiast iść do apteki zacząłem lać do wody PG macro RED żeby do akwa trafił azot. Efekt: sinice zniknęły po dwóch dniach, po kolejnych 4 dniach wrócił Compsopogon. Dało to do myślenia, a odpowiedź była banalna. Dając PG macro wlewam do akwa nie tylko azot ale i fosfor, którego przecież i tak było już dużo !. Potrzebowałem azotu bez fosforu. Odpowiedni wydawał się KNO3, ale w żadnym sklepie spożywczym (tak ! saletry potasowej używa się do peklowania mięs) nie mogłem tego znaleźć dlatego kupiłem Easy Life nitro. Strzał w 10. Używam go od 3 tygodni i Compsopogon stanął i nie rozrasta się a poziom fosforu spada. Rośliny rosną dobrze glony się nie rozprzestrzeniają. Wszystko bez zaciemniania akwarium, bez zmniejszania oświetlenia z normalnymi podmianami wody bez środków glonobójczych czy antybiotyków. Jedyne co można zarzucić to to że na efekt trochę trzeba było poczekać…
To tyle z mojej króciutkiej historii glonobicia.
FOTKI:
Compsopogon na kryptokorynie
Compsopogon zaatakował Alternanthera rosaefilia mini
A tu dla odmiany inny krasnorost: szantransja na korzeniu, na razie uznaję ją za niegroźną...
Pozdrawiam Tram.