author=mrs link=topic=40258.msg348287#msg348287 date=1428322907]
Ktoś przyniósł dyska do badania, okazało się, że ryba miała otłuszczone serducho. Stowarzyszenie autorytatywnie wskazuje palcem na mięso i krzyczy - mamy winnego. Takie karmienie jest be.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że każde oficjalnie głoszone wyniki w takich sprawach winny być poparte długimi badaniami, najlepiej przez lekarzy weterynarii w ściśle określonych warunkach? Np. karmienie tylko sercem, karmienie sercem i innymi pokarmami, karmienie tylko innymi pokarmami, przy czym badaniu podlegać winno ileś setek osobników?
Jeśli były prowadzone badania pod kątem wpływu serc wołowych lub innego mięsa na zdrowie i życie dysków proszę o źródło takowego. Bez tego, jak napisałem wcześniej, możemy sobie gdybać.
I żeby nie być źle zrozumianym: Ja nie bronię tego typu karmienia. Wg mnie zbilansowana dieta jest najważniejsza. I cały czas mówimy o rybach zakupionych w sklepie, rozmnożonych w warunkach hodowlanych.
Mogę na Twoje pytania odpowiedzieć tylko jedno - nie wymagaj ode mnie zbyt wiele :-) Ale mogę zaproponować artykuł w Tanganika MAGAZYN nr 2 autorstwa dr Wojciecha Góreckiego pt. " Ekologiczne i morfologiczno-fizjologiczne podstawy żywienia pielęgnic"
[/quote]
No, ja odnosiłem się do tego stwierdzenia:
Każdy można przyzwyczaić, tylko konsekwencje mogą być fatalne.
Ryby maja się dobrze - wiesz, to trochę pochopne stwierdzenie :-) Jeśli podawanie leków ( cyklicznie, przy karmieniu mięsem) jest przejawem zdrowia, to ( jak śpiewa jedna pani) ja wysiadam.
Naukowcy pewnie mają rację, tyle, że człowiek MA WYBÓR... Ryba nie.
Później pisałeś o tym, że ktoś na spotkanie przyniósł martwego dyska i miał otłuszczone serce. Myślałem, że masz na ten temat rozleglejszą wiedzę i czegoś więcej się dowiem. Ja tam lubię poznawać nowe rzeczy i poszerzać swoją wiedzę.
Czemu czytamy i rozumiemy w ten sposób? Napisałem wyraźnie "w gorszych warunkach", co wcale NIE OZNACZA wywrócenia wszystkiego do góry nogami!! To nadinterpretacja.
Wystraszona ryba za chwilę odzyskuje kolory. Zestresowana? Tak, traci je, tylko trzeba zadać pytanie, jakie skutki uboczne (chorobowe) zachodzą w niej przez ten stres, jeśli jest długi.
Pytam o odchody, bo z nimi jest tak samo jak z parametrami wody - niby wszyscy wiedzą a okazuje się, że nie bardzo. Nie wiem z iloma akwarystami masz kontakt i na jakim poziomie wiedzy, ale po rozmowach i mailach z ludźmi, jakie my czasem mamy, wynika, że wiedza jest słabiutka.
Napisałeś:
Tarło to zły przykład - tak to już jest w przyrodzie, że im gorsze warunki życia, tym bardziej aktywne rozmnażanie, dla zwiększenia szans przeżycia danego gatunku/populacji.
Wybarwienie - ulega pogorszeniu dopiero przy bardzo złym stanie ryby. Bardzo złym.
Nie wiem, co dla Ciebie znaczy "prawidłowe odchody".
Ilu nie spytasz akwarystów o parametry wody, to większość powie, że ma dobre. Ale jak poprosisz ich o podanie DANYCH, to okazuje się, że... nie mierzyli już rok, dwa :-)
Ja też nie pisałem o wywróceniu do góry nogami.
Po prostu to nie działa tak jak piszesz. Rozmnażanie ryb nie rośnie proporcjonalnie do negatywnych warunków panujących w zbiorniku. Jest wręcz przeciwnie. Na przykład w rzekach ameryki południowej ochłodzenie wody to bodziec do tarła, bo chłodniejsza temperatura oznacza deszcz gdzieś wyżej, a deszcz to dostatek pokarmu.
Teraz to sobie ze mnie żartujesz, prawda? Nigdzie nie napisałem, że należy leczyć. Napisałem jedynie, że ten sposób karmienia powoduje cykliczne leczenie. I nie "czepiaj się" słowa cykliczne - może oznaczać "co miesiąc" lub "co roku".
Byłoby fajnie, gdybyś zamiast proponować mi UDOWODNIENIE moich racji, postarał znaleźć je sam :-) zwłaszcza w tą przeciwną stronę :-)
A masz jakieś dane potwierdzające to, że karmienie dysków powoduje cykliczne leczenie?
To nie chodzi o to, że proponuje Ci coś udowodnić, bo tak nie jest. Ale jeśli głosić pewną teorię odmienną od tej ogólno przyjętej burząc tym samym sposób postrzegania hodowli dysków to nie dziw się, że będą pytania. Z resztą, tylko głupiec przyjmuje wszystko tak jak mówią inni, bez myślenia i zastanowienia się nad tym…
Zarzucasz mi nieścisłości a sam popełniasz takie babole :-)
Teraz ja poproszę - udowodnij mi, że dyski po mięchu czują się dobrze :-) OFICJALNE DANE
Ale to nie ja mam udowadniać coś Tobie, tylko Ty mnie.
Za mną przemawiają lata karmienia dysków tym pokarmem i brak jakichkolwiek dowodów na szkodliwość tej karmy.
Słuchaj, to działa tak:
Wybierasz sobie pewien temat nad którym chcesz popracować i gromadzić w tej sprawie materiały. Prowadzisz badania. Dopiero później głosisz wnioski. Nie odwrotnie. Skoro kwestionujesz coś, co działa od lat i nie masz dowodów, że działa to źle, a jedyny Twój argument to stwierdzenie, że ja też nie wiem, czy działa to dobrze to po co ta dyskusja? Ludzie od lat karmią dyski tym pokarmem, ryby się rozmnażają, mają normalne odchody, jedzą z apetytem, są aktywne więc gdzie masz podstawy do głoszenia takich teorii? Jestem w stanie przyjąć teorie Drago do zwiększonej apatii względem ryb karmionych pokarmem roślinnym co spowodowane jest wydłużonym okresem trawienia, ale i tu należałoby przebadać całkiem sporą gromadę ryb, by głosić takie teorie.
Zacząłeś to wszystko robić od tyłu i tyle…
Ja po jakimś czasie zacząłem dodawać do zmielonego serca np. rozwielitki. Znalazłem miejsce gdzie nie było chorób na rozwielitkach. Jak zacząłem je dokarmiać to były tego takie masy że nie byłem w stanie skarmić drobnicy, a dla dużych ten pokarm był za mały. Więc dodawałem do serca. Procentowo wołowiny i tak było więcej, tworzyła spoinę.Jednak nie zauważyłem żadnej zmiany.
Kilo płoci, okonia czy innej ryby jest tańsza od wołowiny, serce w mięsnym trzeba zamawiać, przynajmniej u mnie. Tego serca ze sklepu zoologicznego nie podałbym żadnemu zwierzęciu, tam to już wcale nie wiadomo co jest zmielone.
I to już jest jakaś informacja.
Tak powinno wyglądać badania.
Jakby przenieść to na 100 kolejnych dysków można by mieć informacje mocno wiarygodne.
Dzięki, Drago.