no subsio macie super wyobraznie ale ja znam goscia osobiscie co z gupikuw małe w szklance wyduszal i miał 2o lat na dodatek pozdrawiam s
A znasz powód, dla którego to robił ? Bo to jest ostatnia deska ratunku, gdy samica z niewiadomych przyczyn nie może "zacząć" rodzić, a sztuczki z temperaturą nic nie dają. Osobiście zdażyło mi sie to tylko raz. Znajomi uprzedzili mnie jak to wygląda i co trzeba zrobić. Jeśli "poród" niezwykle się wydłuża, a matka już niemal nie może podnosić się z dna, to właśnie delikatnie przyciska się jej brzuszek. Ale tylko raz. Pewnie kilka młodych przez to rodzi się martwych, ale reszta przeżyje. Inaczej wszystkie zdechną (info z praktyki, prowadzaliśmy zaopatrzenie dla sklepów w gupiki). Więc nie jestem taki pewien, czy gościa od razu należy posądzać o sadyzm...
Co do akwa wiszącego - jeśli wsadzimy tam welony, to faktycznie debilizm. Ale dla bojownika to się już nada. Tak samo 3-4 kardynałki. Oczywiście mówię o opcji z filtrem, bo akwa w stylu "kula ze złotą rybką" to syndrom z bajek...
Z ciekawszych opcji czarnego humoru - spotkałem się z przypadkiem, gdzie kolesiowi nadmiernie rozmnażały się gupiki, nawet już w akwa ogólnym. Po pewnym czasie strzelał nimi z procy, przez okno w sąsiadów.
Inna sprawa - skończył się delikwentowi pokarm i karmił ryby tabletkami dla żółwia stepowego. Aczkolwiek tutaj nie mam pewnosci, czy skład po częsci się nie powiela... Tak czy inaczej ryby dostały czerwonych kropek, leczenie 2 tygodnie trwało.