Witam
Wreszcie kupiliśmy wymarzone akwarium. W założeniu miał to być prezent gwiazdkowy dla Córci, jednak to razem z Mężem głównie cieszymy się z nowych lokatorów
Tak jak Mąż jestem kompletnie zielona w temacie i jak to zwykle bywa od razu wpadłam na głębokie wody
Otóż nabyliśmy 10 neonków, 4 kiryski spiżowe i parkę gupików. Pani Gupikowa już była w ciąży, a i tak wieczorami odbywało się niezłe tarło
Dzięki temu forum dowiedzieliśmy się nieco o zwyczajach gupików, więc zasadziliśmy w tle mały gąszcz, tak aby młode miały się ewentualnie gdzie schować. Niestety akwarium zostało skażone, a parka gupików głównie na tym ucierpiała. Podaliśmy lekarstwa i witaminy, jednak Pan Gupik zszedł tuż przed początkiem kuracji
Gupikowa za to dzień później się okociła i tak odpadł problem kupna nowego samca
Młode pokolenie od razu znalazło skuteczne schronienie wśród bujnej roślinności. Szczerze mówiąc liczyłam jednak na to, że Gupikowa dokona po pewnym czasie "selekcji naturalnej", jednak i ona zasiliła zastępy Krainy Wiecznych Bąbelków
Ponowna kąpiel w Bactopurze niewiele dała
Reszta lokatorów akwarium na szczęście ma się dobrze. Pozostaje jednak problem młodego pokolenia gupików, które rosną jak na drożdżach. Wsuwają wszystko jak leci - nawet nie muszę rozdrabniać. Minęły dwa dni i już można spokojnie rozróżnić samce od samiczek. "Łomatko"! I co ja zrobię z dwa i pół tuzina gupików?!
Oddać w "dobre ręce", czy co? O stacji Sedes Porcelit nawet nie myślę
Będę wdzięczna za wszelkie rady.