Kilka uwag na temat chowu i hodowli w akwarium
wielkopłetwej formy bojownika syjamskiego (Betta splendens).

 

                Bojowniki syjamskie, zwane też bojownikami wspaniałymi ,to ryby, na temat których powiedziano już bardzo wiele, a próba dopowiedzenia czegoś nowego z reguły spełza na powielaniu wcześniejszych publikacji. Chcąc temu zapobiec, niniejszy artykuł będzie zbiorem moich obserwacji zawiązanych z utrzymaniem i rozmnażaniem tego gatunku w akwarium.
                 Bojowniki pochodzą z Azji - z półwyspu Indochińskiego i wysp Indonezji. Zamieszkują tam prawie każdy zbiornik wodny, od dużych stawów po leśne bajora a nawet słonawe estuaria. Betta spendens nie lubi jedynie wód o wartkim nurcie, które są domeną innych gatunków z rodzaju Betta, np.: Betta picta. Skład chemiczny wód, w jakich żyją te ryby jest tak różny, że trudno mówić tu o jakiś parametrach optymalnych. Ryby te dobrze adaptują się do każdych warunków, które oscylują w rozsądnych granicach. Temperatura wody w ich naturalnym środowisku właściwie nie spada poniżej 25 stopni Celsjusza toteż są to zdecydowanie ryby ciepłolubne i też takie warunki termiczne należy zapewnić im w akwarium. Jeśli chodzi o sam zbiornik to nie musi on być duży. Wystarczy 50l, ale oczywiście im większy tym lepszy. Ważną rzeczą przy chowie tych ryb w warunkach domowych jest odpowiednie urządzenie akwarium. Ryby te lubią rozmaite kryjówki. Zarówno wśród kęp gęstej roślinności, której w akwarium z bojownikami musi być dużo, jak i wśród korzeni i konarów drzew. Nie powinniśmy również zapominać o roślinności pływającej (wgłębka, pistie, różdżyce itp.) lub płożącej się po powierzchni (rogatek, kabomba, nurzańce, lotosy) , która to przyczyni się do rozproszenia światła i doprowadzi do powstania cienistych zakątków, które ryby te bardzo lubią. Napowietrzanie akwarium z bojownikami nie jest konieczne, ponieważ ,jak wszystkie ryby labiryntowe ,posiadają one narząd zwany błędnikiem (lub labiryntem), który umożliwia im oddychanie powietrzem atmosferycznym. I tu pojawia się ważny element wyposażenia akwarium dla tych ryb – pokrywa. Jest ona niezbędna do utrzymania stałej, podwyższonej temperatury powietrza nad taflą wody. Różnica w ciepłocie wody oraz powietrza bezpośrednio nad nią nie powinna przekraczać 2-3 stopni. W przeciwnym razie grozi to przeziębieniem błędnika, co dla naszych podopiecznych z reguły kończy się tragicznie. Jeśli chodzi o filtrację, to w zasadzie w zbiorniku dla bojowników nie jest ona niezbędna. Z racji tego, że w akwarium takim mamy dużo szybko rosnących roślin, nadmiar związków azotowych jest przez nie natychmiast niwelowany. Jednak w tego typu zbiornikach koniecznie trzeba pamiętać o cotygodniowej podmianie wody.
                   Bojowniki nie są wybredne pod względem przyjmowanego pokarmu. Jedzą właściwie wszystko co im podamy – od suszonych rozwielitek po tabletkowany pokarm dla zbrojników. Jednak pamiętajmy, że bojowniki to typowe ryby drapieżne, toteż w ich diecie powinny przeważać pokarmy pochodzenia zwierzęcego: larwy komarów, dafnie, grindale, solowce, narybek.
                   Jeśli mamy już przygotowany odpowiedni zbiornik i wiemy czym karmić nasze bojowniki to czas pomyśleć o samych rybach. I tu pojawiają się zwykle kłopoty. Akwaryści zauroczeni urodą tych ryb, kupują je i w domu ze zdziwieniem stwierdzają że bojownik wykańcza jednego po drugim wszystkich innych mieszkańców akwarium. Niestety tak bywa. Betta splendens należy traktować jako ryby problemowe, o złożonym behawiorze i indywidualnych cechach charakteru. Nie oznacza to jednak, że wszystkie bojowniki to urodzeni mordercy. Wprost przeciwnie. Bojowniki to z natury ryby pokojowo nastawione do przedstawicieli innych gatunków. Problem wzmożonej agresji dotyczy głównie samców (choć nie tylko) i niestety w większości przypadków jest wynikiem błędów hodowcy. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać w nieprawidłowo urządzonym zbiorniku lub długotrwałym przetrzymywaniu ryby w warunkach ‘kubeczkowych’ (co ma miejsce na fermach i sklepach akwarystycznych) ,które to trwale odbijają się na psychice bojowników. Samiec, który całe życie spędził w plastikowym kubeczku, kiedy nagle trafia do akwarium doznaje szoku. Jego świat w jednej sekundzie rozrasta się do rozmiarów, które rybie ciężko ogarnąć, wszędzie nowe zapachy, kolory, dźwięki. Na tak gwałtowne zmiany ryba reaguje agresją, którą kieruje zazwyczaj na stworzenie akurat znajdujące się najbliżej. Przypominam jednak, że bojowniki są rybami obdarzonymi indywidualnymi cechami charakteru i fakt, że jedna ryba na stres reaguje agresją nie oznacza, że każda inna będzie robić tak samo. W takim razie czym kierować się przy wyborze odpowiedniej sztuki? Powinniśmy przede wszystkim poszukać sklepu, w którym samce trzymane są w akwariach z innymi rybami, wtedy możemy sami ocenić stopień agresji ryby, a dodatkowo taka sztuka jest już przyzwyczajona do warunków akwariowych i przeniesienie jej do naszego zbiornika nie będzie już jej groziło ‘chorobą psychiczną’. Niestety najczęściej sklepy oferują ryby w plastikowych kubeczkach lub boksach. Ryby z boksów uchodzą za najbardziej agresywne, jednak i tu nie ma reguły – mój samiec, który w tej chwili czule opiekuje się stadkiem młodych pochodzi właśnie z boksu. Wybierając ryby z kubeczków, zwróćmy baczną uwagę na ich wygląd. Bardzo często są one skrajnie wyczerpane lub chore. Myślę, że nie muszę już wspominać o fakcie że w jednym akwarium nie powinno się umieszczać dwóch dorosłych samców, gdyż samce Betta splendens nie tolerują się wzajemnie i staczają ze sobą zaciekłe walki, które nierzadko kończą się śmiercią słabszego osobnika. Dobór samic nie nastręcza już tak wielkich problemów gdyż z reguły są one łagodne. Standardowa ‘bojownicza ‘obsada małego 50l akwarium to 1 samiec + 3 lub 4 samice. Jako towarzystwo dla bojowników nadają się małe i średnie ryby labiryntowe (prętniki, mniejsze gatunki gurami, ostrogony), bocje, piskorki, grubowargi i rasbory. Pamiętajmy też, że nasi milusińscy nie są rybami towarzyskimi, a jedynie tolerującymi inne gatunki i raczej będą trzymały się na uboczu. W żadnym wypadku nie łączmy bojowników z rybami szybko pływającymi (Danio) oraz kąśliwymi (brzanki sumatrzańskie, minory).
                     Skoro mamy już odpowiednio urządzony zbiornik, kupiliśmy ryby, dobraliśmy dla nich towarzystwo i dobrze karmiliśmy nasze bojowniki to możemy pomyśleć o ich rozmnażaniu. Nie jest to specjalnie skomplikowane i może się tego podjąć średnio zaawansowany, ale cierpliwy akwarysta. Na pewno każdy hodowca ma swoje patenty na bojowniki, ale ja napiszę jaki sposób pozwolił mi osiągnąć sukces w hodowli tych ryb. Będzie nam potrzebny osobny zbiornik. Nie musi on być duży, wystarczy 10l. Dobrze żeby kotnik był pozbawiony podłoża (ułatwia to samcowi zbieranie z dna ikry i larw). Rośliny sadzimy w pojemnikach ustawionych na dnie. Na powierzchnię dajemy rośliny pływające. Ja oprócz tego na ściankach kotnika mocuję sadzonki Zielistki sternberga (Chlorophytum comosum) – popularnej rośliny doniczkowej. Sadzonki szybko zapuszczają w kotniku korzenie, które stają się doskonałą kryjówką dla samicy, świetnym rusztem utrzymującym kruche gniazdo oraz miejscem namnażania pierwotniaków które są pierwszym pokarmem świeżo wylęgniętych bojownicząt. Kotnik powinien być oczywiście przykryty i wyposażony w grzałkę, która winna utrzymywać temperaturę na poziomie 27-28 stopni. Wiele źródeł zaleca wyższą ciepłotę ale uważam to za zbędne. Uwaga, w kotniku nie może działać żadne urządzenie burzące wodę (filtr, pompa powietrza) ponieważ skutecznie uniemożliwi to samcowi wybudowanie pienistego gniazda. W tak przygotowanym kotniku umieszczamy dojrzałego samca, który w przeciągu ok. 2-4 dni powinien wybudować gniazdo z pęcherzyków powietrza. Gniazdo jest bardzo kruche i samiec cały czas je poprawia, umacnia i naprawia (w przeciwnym razie rozpłynęło by się w przeciągu ok. 2 dni). Kiedy gniazdo jest już wybudowane, możemy do kotnika wprowadzić dojrzałą samiczkę. Proponuje zrobić to po południu, ok. godziny 16-17. Samiec najprawdopodobniej zareaguje agresją na jej obecność, ale nie należy się tym zrażać. Teraz przez ok. 1-2 godziny samiec będzie napastował samicę, która będzie przed nim uciekać i chować się wśród roślinności, w którą wyposażyliśmy kotnik. Po ok. 2 godzinach mocno poszarpana samica powinna znaleźć sobie jakąś kryjówkę wśród roślin przypowierzchniowych. W tej ostoi powinna już zostać do końca dnia, który powinniśmy rybkom skończyć ok. godz. 21 poprzez zgaszenie światła. Następnego dnia rano samica powinna opuścić kryjówkę zacząć podpływać do gniazda. Samiec może jeszcze wykazywać agresję w stosunku do niej jednak nie powinna być ona już tak duża jak dnia poprzedniego. Około południa (u mnie było to zawsze między 10 a 12) samiec w końcu pozwala samicy wpłynąć pod gniazdo. Wtedy samica zaczyna „przytulać się” do samca i szturchać pyskiem jego głowę. Samiec na te zabiegi partnerki reaguje owinięciem się wokół niej i objęciem jej płetwami. Ryby drżą przez moment i następuje jednoczesne wydalenie spermy i jajeczek (od 1 do 7 sztuk). Ryby w pierwszych sekundach po złożeniu każdej porcji jajeczek pozostają w odrętwieniu i zaczynają opadać na dno. Wygląda to trochę tak jakby zostały porażone prądem i zabite J. Samiec po chwili „ożywa” i przystępuje do zbierania opadających ziaren ikry, które następnie umieszcza w gnieździe. Samica czasem pomaga mu w tej czynności, ale nie jest to regułą. Tarło trwa ok. 2 godzin, a podczas niego ryby składają 150-200 ziaren ikry. Po tarle samiec odgania samice od gniazda i jest to moment, w którym powinniśmy wkroczyć do akcji i ewakuować ją z kotnika. Teraz samiec przejmuje opiekę nad gniazdem i powinniśmy zapewnić mu spokój. Po ok. 24-48 godzinach (w zależności od temperatury) wykluwają się larwy. W chwili wyklucia mają one ok. 1,5mm. Wiszą na roślinach, ściankach kotnika i w gnieździe. Jeśli jakieś maleństwo opadnie na dno, samiec delikatnie podnosi je i przynosi z powrotem do gniazda. W 2-3 dniu życia rybki zaczynają pływać i właśnie wtedy zaczynają szukać pokarmu. Ich pierwszymi ofiarami są wrotki i pierwotniaki, które do czasu rozpoczęcia żerowania powinny się już w dobrze urządzonym kotniku namnożyć. W ok. 3-4 dniu żerowania młode są już na tyle duże by podawać im mikro, na którym bardzo szybko rosną. Wiele źródeł podaje, by w chwili, gdy młode zaczną poszukiwać pokarmu usunąć z kotnika samca. Z własnych obserwacji wiem, że nie jest to konieczne i jeśli nie mamy akurat akwarium, do którego moglibyśmy przenieść tatusia to może on pozostać z narybkiem bez szkody dla maluchów. Dalszy odchów narybku nie jest już szczególnie kłopotliwy. Należy tylko zwrócić uwagę by młode przez przynajmniej pierwsze 2-2,5 miesiąca przebywały w temperaturze, w której przyszły na świat. U mnie wszelkie próby wcześniejszego obniżania ciepłoty wody do poziomu, w którym przebywają dorosłe ryby kończyły się ostrym atakiem oodiniozy (leczenie narybku wszystkich labiryntowych jest bardzo trudne i często mało skuteczne). Literatura zaleca również natlenianie kotnika – ja nigdy tego nie robiłem bez szkody dla malców. Bojowniki to ryby znakomicie przystosowane do warunków deficytu tlenowego. W 8-10 tygodniu życia u ryb wykształca się błędnik i przechodzą one na oddychanie powietrzem atmosferycznym. Literatura podaje, że jest to dość newralgiczny okres w życiu bojowników, jednak moje maluchy przeszły go bez szwanku. Kiedy narybek osiągnie wiek ok. 2,5-3 miesiące należałoby przenieść go do większego akwarium, które można już łagodnie filtrować. W ok. 4 miesiącu życia samce zaczynają już wykazywać zachowania terytorialne i wśród młodych wybuchają walki. Jeśli rybki przebywają w dużym zagęszczeniu, walki nie są niebezpieczne i z reguły żadna ryba nie odnosi żadnych obrażeń. Ten sposób chowu narybku ma jednak jedną wadę. Mianowicie hamuje prędkość wybarwiania młodych. Najczęściej w pełni wybarwiony jest dominujący samiec, a reszta ryb jest blada (ciemny kolor jest oznaką dominacji, jeśli inna ryba ściemnieje – natychmiast dochodzi do walki). Można też młode trzymać w mniejszym zagęszczeniu w większym akwarium. Rybki wtedy zdecydowanie lepiej rosną a ich barwy są o wiele bardziej atrakcyjne. Wadą tej metody jest fakt, że utarczki samców trzymanych w takich warunkach są bardziej brutalne. Często dochodzi do uszkodzeń płetw lub utraty kilku łusek. Przegrany samiec ucieka, a triumfator przejmuje lepsze terytorium. Rybki nie mordują się jak w przypadku samców kubeczkowych. Raczej odradzam hodowlę samców w 1l słojach dla polepszenia ich walorów estetycznych. W warunkach domowych jest to bardzo kłopotliwe, gdyż w każdym słoju wodę należy wymieniać przynajmniej co 2-3 dni, a słojów mamy np. 20. Rybki trzymane w ten sposób są zdecydowanie bardziej osowiałe. Ok. 6 miesięczne bojowniki są już gotowe do odbycia tarła.
                           Jak widać bojowniki syjamskie nie są rybami kłopotliwymi w utrzymaniu, a gdy tylko zapewnimy im odpowiednie warunki, odwdzięcza się nam ciekawymi zachowaniami społecznymi i godowymi.

Łukasz ‘lukas’ Zalewski

lukaszz6@wp.pl

 

Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone. Kopiowanie całości tekstu, jak i jego fragmentów bez zgody autora zabronione. Artykuł do publikacji wyłącznie w serwisie Wodny Świat na www.akwarium.net.pl.

 


Zobacz także w naszej encyklopedii

strona główna